Punktualność – grzeczność nie tylko królów

Jestem Tomek. Urodziłem się prawie czterdzieści lat temu, niedowidzący i z jaskrą. W wieku dwunastu lat całkowicie straciłem wzrok po wypadku na boisku szkolnym.
Banałem jest mówienie o tym, jak to tragiczne wydarzenie wpłynęło na moje losy. Poza tym zrozumieć mnie mógłby tylko ktoś, kogo spotkało coś podobnego. W każdym razie wypadek zmienił nie tylko moje życie, ale i najbliższej rodziny.
Z pewnością jednym z największych wyzwań, przed którym staje niewidomy, jest konieczność zaufania innym ludziom. A przynajmniej tak było w moim przypadku. Już jako dziecko chciałem robić wszystko sam, więc trudno mi było pogodzić się z myślą, że będę potrzebował pomocy w wielu zwyczajnych sytuacjach.
Poza tym wiem z perspektywy czasu, jak trudne jest znalezienie właściwego człowieka. Przecież chodzi o kogoś, kto będzie nie tylko moimi oczami. Przy nim mam się czuć komfortowo i bezpiecznie. To bardzo bliska relacja. W dorosłym życiu współpracowałem z różnymi opiekunami i asystentami, więc wiem, o czym mówię.
Z Radkiem, asystentem z Fundacji Sowelo, współpracujemy od dawna. Trochę czasu zajęło nam „dotarcie się”, ale w końcu udało się osiągnąć poziom współpracy, który zadowala nas obu.
Dlatego ze zdziwieniem i przykrością zacząłem niedawno obserwować, jak mój asystent coraz częściej się spóźnia. A na początku znajomości usłyszałem od niego, że „punktualność jest grzecznością królów”. I faktycznie mogłem na nim polegać. Początkowo starałem się nie zwracać mu uwagi. Czekałem, aż wszystko wróci do normy. Pamiętałem o procedurze postępowania w takich przypadkach. O tym, że najpierw powinienem sam porozmawiać z asystentem o problemie, a jeśli jego zachowanie się nie zmieni poprosić koordynatora projektu o zmianę. Ale nie chciałem rezygnować z Radka. Kiedy wskutek jego spóźnialstwa nie dotarłem na ważne spotkanie postanowiłem się z nim rozmówić.
Okazało się, że za niepunktualnością Radka stały problemy osobiste. Zachorowała jego babcia, z którą jest bardzo zżyty, bo praktycznie go wychowała. Poza Radkiem staruszka nie może liczyć na nikogo, więc nic dziwnego, że chłopak tak bardzo się przejął. Załatwiał jej sprawy, odwiedzał w szpitalu.
To spadło na Radka nagle, a on nie chciał nikomu mówić. Przeprosił za całe zamieszanie i wynikłe komplikacje. Poprosił też o chwilę cierpliwości, jako że staruszka zaczęła wracać do zdrowia. I rzeczywiście, tydzień później Radek, mój asystent osobisty z Fundacji Sowelo poinformował mnie, że jego babcia jest już w domu, a nasza współpraca wraca na właściwe tory.
Dobrze, że w porę wszystko sobie wyjaśniliśmy. Możemy dalej iść razem.
Przedstawiane treści wyrażają poglądy realizatora projektu i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Samorządu Województwa Wielkopolskiego.
Treść powstała w ramach Projektu: „Ty druha we mnie masz!” finansowanego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych będących w dyspozycji Samorządu Województwa Wielkopolskiego w 2025 roku.


Projekt współfinansowany ze środków ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych będących w dyspozycji Samorządu Województwa Wielkopolskiego w 2025 roku