Przyjaźń w bonusie, czyli kim może być asystent?
Marek od zawsze cenił spotkania z ludźmi i wspólne wyjścia, ale wózek inwalidzki skutecznie ograniczał jego niezależność. Dzięki asystentowi z Fundacji SOWELO znów mógł cieszyć się życiem poza domem. Tylko czy relacja z asystentem to zawsze czysta „praca”, czy może… coś więcej? Pewnego wieczoru Marek przekonał się, że granica między obowiązkiem a przyjaźnią bywa zaskakująco cienka…

Mam na imię Marek i jestem przed trzydziestką. Kiedy miałem osiem lat i jechałem rowerem do kolegi nie zauważyłem nadjeżdżającego samochodu. W efekcie dostałem się pod koła, a samochód przejechał mi po klatce piersiowej. Lekarze przygotowywali rodziców na najgorsze, ale nie dałem się. Żyję. Tylko, że po wypadku jeżdżę na wózku i szybko się męczę.
Zawsze rozpierała mnie energia, więc i teraz staram się korzystać z życia na miarę moich ograniczonych możliwości. Jestem towarzyski, lubię poznawać nowych ludzi, rozmawiać z nimi, śmiać się. Niestety ciężko mi samemu ruszyć się z domu. A nie chcę za bardzo obarczać rodziny i znajomych, którzy też nie zawsze mają dla mnie czas.
Rok temu poczułem, że los się do mnie uśmiechnął. Dowiedziałem się, że mogę mieć osobistego asystenta. Kogoś, kto pomoże mi uporać się z codziennymi trudnościami, wynikającymi z niepełnosprawności. I dotrzeć tam, gdzie nie zaniosą mnie niesprawne nogi. Tak trafiłem do projektu, realizowanego przez Fundację SOWELO. Jakkolwiek to brzmi, to teraz częściej mogę… wychodzić z domu. Razem z osobistym asystentem.
Niedawno z Kasią, moją znajomą, która też jeździ na wózku, postanowiliśmy pójść wieczorem do klubu. Jako, że poruszanie się sprawia nam obojgu duże trudności towarzyszyli nam asystenci z SOWELO. Kasia ma asystentkę od niedawna, dlatego że zdumieniem obserwowałem, jak dziewczyny dobrze się że sobą dogadują. Wyglądało na to, że czują się świetnie w swoim towarzystwie. Można by pomyśleć, że to przyjaciółki, które znają się od lat.
Poczułem ukłucie zazdrości. Moja relacja z asystentem jest inna. Jacek jest sympatyczny i sumienny. Chętny do pomocy. Jak dotąd nie doszło między nami do poważniejszych nieporozumień, ale i nie było zbytniej zażyłości. Zacząłem się zastanawiać dlaczego?
I nagle mnie olśniło! Przecież to ja od samego początku narzuciłem „ramy” współpracy, traktując Jacka jak pracownika. Cały czas patrzyłem na niego jedynie pod kątem moich oczekiwań, zakresu obowiązków i sumienności ich wykonania.
Zrobiło mi się trochę głupio. Wciąż szukam nowych, interesujących znajomości, które okazałyby się wartościowe i trwałe, a mogłem przegapić szansę na jedną z nich. Spojrzałem na Jacka i naraz zaczęliśmy rozmawiać. Rozmowa popłynęła inaczej, niż zwykle. Była szczera i swobodna. Poczułem, że Jacek jest nie tylko dobrym kompanem, ale z czasem może okazać się materiałem na powiernika. Przyjaciela.
Przecież moja umowa z asystentem z SOWELO nie wyklucza przyjaźni…
Przedstawiane treści wyrażają poglądy realizatora projektu i nie muszą odzwierciedlać oficjalnego stanowiska Samorządu Województwa Wielkopolskiego.
Treść powstała w ramach Projektu: „Ty druha we mnie masz!” finansowanego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych będących w dyspozycji Samorządu Województwa Wielkopolskiego w 2025 roku.


Projekt współfinansowany ze środków ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych będących w dyspozycji Samorządu Województwa Wielkopolskiego w 2025 roku