Nie tylko trzeźwe myślenie…

Podobnie, jak wielu innych ludzi z niepełnosprawnościami, także i ja przekonałam się o zaletach posiadania asystenta osobistego. Dla każdego jest to trudna decyzja, obarczona pewnym ryzykiem, ale warto spróbować. Tak uważam po kilku latach korzystania z takiej pomocy.

Mam na imię Renata. Urodziłam się jako wcześniak. W inkubatorze podano mi za dużo tlenu, w wyniku czego straciłam wzrok. Jak każdy niewidomy komfortowo czuję się tylko w miejscu, które dobrze poznałam. Sprawnie i pewnie poruszam się nie tylko w naszym mieszkaniu, ale i na działce mojej mamy. Spędzamy tam nie tylko wakacje, ale praktycznie każdą wolną chwilę. Jest tam basen, w którym uwielbiam się wylegiwać przy pięknej pogodzie.

Jednak, kiedy obowiązki lub przyjemności ciągną mnie do miasta, to wtedy potrzebuję się wesprzeć na czyimś ramieniu. Na początku był to zawsze ktoś z rodziny, ale z czasem poczułam potrzebę większego usamodzielnienia się oraz odciążenia mamy i rodzeństwa. 

Tak nawiązałam współpracę z Fundacją Sowelo, z której asystenci pomagają mi dotrzeć tam, gdzie mnie samej byłoby trudno. To duże udogodnienie oraz okazja do pogadania i poznania nowych ludzi. 

Mam stałą asystentkę Kasię, z którą współpracuję już trzeci rok. Przez ten czas dobrze się poznałyśmy i lubimy spędzać razem czas. Szczególnie połączyła nas miłość do muzyki i do zwierząt. 

Jednak ostatnio zdarzyło się, że Kasia nie mogła mi towarzyszyć w drodze na zajęcia teatru integracyjnego, w którym występuję i śpiewam. Zadzwoniłam do Fundacji Sowelo i poprosiłam o zastępstwo. Krótko potem zjawił się u mnie Tomek. Kiedy mieliśmy wychodzić i chłopak zbliżył się do mnie poczułam woń alkoholu. Chwilę się wahałam, ale w końcu spytałam go o to wprost. Powiedział, że przecież jest gorąco, a on wypił tylko jedno piwo. Zdębiałam! Nie dość, że nie znam człowieka, z którym mam dotrzeć na zajęcia i wrócić, to jeszcze nie wiem, czy jest trzeźwy? A na dodatek on nie widzi w tym problemu!

Powiedziałam, że dziękuję mu za fatygę, ale nigdzie z nim nie pojadę. Może wracać do domu. Nie był tym zachwycony, ale poszedł sobie. Ponownie zadzwoniłam do Fundacji i opowiedziałam koordynatorce o całej sprawie. Ta przeprosiła, obiecała zająć się sprawą, a co najważniejsze -przysłała mi zastępstwo.

Z lekkim opóźnieniem, ale tego popołudnia wystąpiłam na próbie mojego teatru. Przywiozła mnie Iza, kolejna dobra dusza z Fundacji Sowelo.

logotyp fundacji sowelo

Projekt współfinansowany ze środków ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych będących w dyspozycji Samorządu Województwa Wielkopolskiego w 2025 roku